Nie pamiętam, kiedy dokładnie zaczęły mnie dręczyć wątpliwości. Początkowo nie potrafiłam się do nich przyznać przed sobą samą. Spychałam je na karb zmęczenia, szoku i stresu macierzyństwa albo wolałam wynajdować setki innych powodów niż spojrzeć prawdzie w oczy. Nie dawałam po sobie poznać, jak bardzo się martwię. Jak się boję. Tłumaczyłam sobie, że Hannah jest zdrowa, piękna i nasza, że tylko to się liczy.
A jednak wiedziałam. W jakimś sensie już wtedy wiedziałam, że z moją córką coś jest nie tak. To był instynkt, najczystszy i najprawdziwszy, taki, dzięki jakiemu zwierzęta wyczuwają, że w ich stadzie dzieje się coś złego. Po cichu porównywałam ją z innymi dziećmi – w przychodni, w klubach matki i dziecka albo w supermarkecie. Obserwowałam ich miny, ich reakcje, nieustannie zmieniające się emocje widoczne na małych buziach, a później patrzyłam w piękne duże brązowe oczy Hannah i niczego w nich nie widziałam. Owszem, była w nich inteligencja – o jej intelekt nigdy się nie martwiłam – ale rzadko zauważałam emocje. Nigdy niczego nie czułam z jej strony.Choć szczodrze okazywałam jej miłość, nie potrafiłam do niej dotrzeć. Tylko ślizgałam się po jej powierzchni jak woda po ceracie.
Kiedy dzieliłam się swoimi obawami z Dougiem, początkowo zbywał je śmiechem. „Po prostu jest wyluzowana – mówił – nie czepiaj się jej, kochanie”, a ja pozwalałam, żeby jego słowa mnie uspokajały, wmawiałam sobie, że Doug ma rację, że Hannah nic nie jest, a wszystkie moje obawy to wytwór wyobraźni. Kiedy jednak miała prawie trzy lata, zdarzyło się coś, czego nawet Doug nie mógł zignorować.
Szykowałam w kuchni śniadanie, a ona siedziała na podłodze, bawiąc się prowizoryczną perkusją z garnków i patelni, które wyjęłam, żeby ją czymś zająć. Raz po raz uderzała łyżką w ten sam garnek, a dźwięk odbijał się rykoszetem w mojej głowie. Akurat w chwili, w której zaczęłam sobie wyrzucać, że umożliwiłam jej taką zabawę, hałas nagle ucichł.
– Hannah chce ciastko – oznajmiła.
– Nie, kochanie, jeszcze nie teraz – odpowiedziałam, uśmiechając się do niej. – Szykuję owsiankę. Pyszną owsiankę! Za chwilkę będzie gotowa!
Hannah wstała i powtórzyła głośniej:
– Hannah chce ciastko. Już!
– Nie, skarbie – odrzekłam z większą stanowczością. – Najpierw śniadanie. Zaczekaj.
Kucnęłam, żeby poszukać miseczki w dolnej szufladzie, i nie usłyszałam, jak Hannah podchodzi do mnie od tyłu. Kiedy się odwróciłam, poczułam w oku nagły ostry ból i zszokowana zatoczyłam się do tyłu. Dopiero po chwili zrozumiałam, co się stało – dotarło do mnie, że uderzyła mnie w oko końcem metalowej łyżki, robiąc to z siłą, o jaką nigdy bym jej nie posądzała. I zanim się odwróciła, zamroczona przerażeniem zauważyłam – tylko przez sekundę – jej reakcję: błysk zadowolenia na jej twarzy.
Musiałam zabrać ją ze sobą do szpitala, bo Doug miał wrócić dopiero za kilka godzin. Nie wiem, czy pielęgniarka na pogotowiu mi uwierzyła, czy może przejrzała moją kiepską bajeczkę i uznała mnie za bitą żonę, kolejną ofiarę pijackiej kłótni rodzinnej. Jeśli wyczuła mój wstyd i strach, w żaden sposób tego nie skomentowała. A Hannah przez cały czas patrzyła, jak pielęgniarka opatruje mi ranę, i z milczącym brakiem zainteresowania słuchała moich kłamstw o tym, jak przypadkiem wpadłam na drzwi.
Wieczorem, gdy leżała w łóżku, siedzieliśmy z Dougiem przy stole w kuchni i wpatrywaliśmy się w siebie.
– Ona nie ma nawet trzech lat – powiedział mój mąż. Miał pobladłą twarz. – To jeszcze mała dziewczynka, nie wie- działa, co robi…
– Wiedziała – zapewniłam go. – Doskonale wiedziała, co robi. A później nawet nie mrugnęła, tylko wróciła do tych przeklętych garnków i znowu zaczęła w nie walić, jakby nic się nie stało.
ZŁE DZIECKO
Thriller, który trzyma w napięciu jak najlepsze powieści Stephena Kinga.
Kiedy Beth znalazła odciętą główkę swojego ukochanego kanarka, od razu wiedziała. Pokazała otoczony strużką krwi łebek swojej pięcioletniej córce. Na widok błysku zadowolenia w jej oczach i z trudem ukrywanego uśmiechu Beth przeszył lodowaty dreszcz. Wiedziała, że Hannah jest trudnym dzieckiem. Nie przypuszczała, że aż tak.
Odrywała lalkom kończyny. Zrzuciła młodszego brata ze schodów. Beth codziennie umierała ze strachu, do czego jeszcze jej córeczka może być zdolna.
Ale Beth i jej mąż Doug mieli związane ręce. Od kiedy Hannah odkryła ich mroczne sekrety, mogli ją tylko z niemym przerażeniem obserwować. Z każdym dniem bali się coraz bardziej uśpionego w dziewczynce zła. Bo Hannah tylko czekała, aż będzie na tyle duża, żeby jej cios naprawdę zabolał.
O książce mówią:
Jess
„Złe dziecko” to książka, której nie będziesz w stanie odłożyć – od razu przeznacz na nią cały wieczór lub wolny weekend. Pełna zwrotów akcji, których nikt się nie spodziewa. Gorąco polecam!
Nina. Ninjasbooks
Wreszcie thriller, który co chwila zaskakuje. Czytając, czułam ciarki na skórze. Nie mogłam się oderwać, musiałam się dowiedzieć, jak autorka połączy poszczególne wątki. I muszę powiedzieć, że rozwiązanie jest wyjątkowe, wiarygodne i satysfakcjonujące. Jeśli lubisz thrillery psychologiczne, koniecznie przeczytaj „Złe dziecko”!
Berit. Talks Books
„Złe dziecko” trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony! I powiem wam coś: Camilla Way całkowicie mnie zaskoczyła! Gorąco polecam wszystkim miłośnikom thrillerów psychologicznych, nigdzie indziej nie znajdziecie takich zwrotów akcji.